Dumnie przed siebie.

Dumnie przed siebie.

Gwardia 2009 odpadła z turnieju OSiR Włochy Cup 2018, zajmując trzecie miejsce w Grupie A.

Zawody rozpoczęliśmy fatalnie, ale nie tylko na boisku. Drużyna w pełnym składzie stawiła się na zbiórce 25 minut za późno, co kosztowało nas utratę cennego czasu na odprawę przedmeczową oraz właściwą rozgrzewkę.
Nie jest usprawiedliwieniem wczesna pora rozgrywania pierwszego meczu, ponieważ nasz przeciwnik - zwarty i gotowy, czekał na nas na placu gry dużo wcześniej. Wchodząc na halę, żaden chłopiec nie był po prostu sobą. Nim się obejrzeliśmy, spotkanie się rozpoczęło, lecz my śpimy jeszcze w łóżkach, bo wynik mówi sam za siebie - porażka 4:0 na otwarcie turnieju. Wiadro zimnej wody na głowę, jakiego od dawna nie udało nam się dostać.
Na szczęście potem było coraz lepiej. Czas między meczami został przez nas wykorzystany bardzo dobrze, zarówno pod kątem rozbudzenia, rozgrzania zawodników, jak i odpowiedniej rozmowy motywacyjnej w szatni.
10 punktów (3 zwycięstwa, 1 remis), przed ostatnim spotkaniem grupowym, tylko pokazują, że udźwignęliśmy presję słabego występu, zaciekle goniąc czołówkę. Jednak do wyjścia potrzebne było jeszcze jedno zwycięstwo. Musieliśmy stanąć przed naszym największym rywalem - zespołem RKS Okęcie i pokazać swoją siłę. Wcześniej wspomniany remis z drużyną KS Las (2:2) mocno skomplikował sprawę awansu, więc teraz liczyły się tylko trzy punkty. Całkowita dominacja Harpagonów nad ekipą Okęcia, przez cały czas trwania meczu niestety nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, gdyż piłka nie chciała wpaść do siatki. W kluczowych momentach zabrakło zimnej krwi, a chłopcy nie byli w stanie pokonać bramkarza, mimo ogromnej liczby strzałów. Słupki, poprzeczki, parady golkipera - bramka stała jak zaczarowana. Warto wspomnieć, że w naszym wykonaniu był to najlepszy mecz podczas tych rozgrywek. Nie wystarczyło to jednak do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Celem było podium, ale według mnie, zdobyliśmy coś znacznie cenniejszego od pucharu.
Brawa dla chłopców należą się przede wszystkim za to, że po pierwszym meczu szybko doszli do siebie i potrafili odwrócić losy turnieju, zagrażając liderom tabeli do samego końca. Walka i zaangażowanie były na najwyższym poziomie, a przy odrobinie szczęścia, byłaby szansa na grę dalej. Trenujmy jeszcze ciężej, z większą pasją, a efekty w postaci sukcesów, będą kwestią czasu. Już zaszliśmy daleko, a to dopiero początek naszej drogi.
Ta drużyna ma charakter - wiedzą o tym wszystkie zespoły, z jakimi przyszło nam się mierzyć do tej pory.

Rodzice! Nie spóźniajmy się na zbiórki meczów. Taka sytuacja nie miała miejsca po raz pierwszy.
To ma ogromny wpływ na naszą grę, organizację i właściwe przygotowanie do meczu.

Ze sportowym pozdrowieniem,
Trener Sebastian Terlecki.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości